czwartek, 21 sierpnia 2014

Forum Orła odc. 1


To nie broń zabija, tylko ludzie





Wczoraj umieściłem swoją strzelbę na ganku, naładowałem sześcioma nabojami i widząc, że nie ma nóg, umieściłem ją na wózku inwalidzkim aby ułatwić poruszanie się.
Kiedy mnie nie było, listonosz dostarczył pocztę, dzieciak z drugiej strony ulicy przeszedł przez mój ogródek, jakaś dziewczynka wyprowadziła psa, a przed znakiem stopu nieopodal mojego domu zatrzymało się nawet kilka samochodów.
Po dziesięciu godzinach sprawdziłem strzelbę. Nie ruszyła się nawet o milimetr, nikogo nie zabiła mimo wielu okazji, o których wspomniałem wyżej.
Możecie sobie wyobrazić jak zaskoczony byłem przy tym całym krzyku, że broń jest taka niebezpieczna i jak zabija ludzi? Albo to ludzie zabijają przez niewłaściwe używanie broni, albo kupiłem sobie najbardziej leniwą strzelbę na świecie. Kończę, bo idę sprawdzić swoje łyżki - słyszałem, że sprawiają, że ludzie tyją.

Donald K.Martin 


Thatcher, w nowym programie Forum Orła, witam Państwa. Dzisiejszy temat rozpala od wielu lat wszystkie środowiska z prawicy i lewicy- jest dostęp do broni palnej.
Brutalnym ograniczeniem wolności jest zakaz posiadania broni palnej. Jak wiemy, lewa strona sceny politycznej upodobała sobie narzucanie społeczeństwu wszelkich zakazów i nakazów. Jako konserwatysta czegoś takiego nie rozumiem. Jeżeli państwo nie potrafi mi zapewnić bezpieczeństwa w postaci policjanta na rogu ulicy, to bronić się muszę sam. Ale czym? Pięści kontra sig sauer kaliber 9.? Niedorzeczne. Według badań na 100 dorosłych Polaków przypada tylko 1,9 sztuki broni (pistoletu, strzelby itd). Czyli w wypadku napadu rabunkowego lub wojny uzbrojony będzie tylko 1% Polaków (jako że są to dane statystyczne, ten odsetek moim zdaniem będzie jeszcze mniejszy). Już w przypadku Rosjan sprawa prezentuje się lepiej, bo już 9/100 Rosjan posiada broń w domu. O obywatelach Stanów Zjednoczonych nie ma co mówić- 88% Amerykanów jest uzbrojonych.
Argumentacja przeciw dostępowi do broni palnej jest powtarzana w kółko: zezwalając na to zrobimy prezent wszystkim psychopatom, którzy są zdolni wyjść na ulicę i zabić kilkadziesiąt osób. Otóż świat (wbrew stwierdzeniom, że zmalał) jest ogromny. W każdej sekundzie ktoś się rodzi, ktoś umiera, kogoś przejedzie samochód, ktoś zostanie postrzelony. Każdego prawie miesiąca słyszymy w wiadomościach, że nożownik zabił na ulicy dwie osoby, w szkole ktoś urządził krwawą masakrę. Psychopaci chodzą po tym świecie i nic na to nie poradzimy. Ale jeżeli ktoś chce nabyć broń w takim celu, to i tak to zrobi, w legalny czy nielegalny sposób. Ile ludzi musi zginąć, by zdano sobie z tego sprawę?
Wszyscy przyzwoici ludzie nie wyobrażają sobie zabić drugą osobę, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Nie zgadzają się jednak co do konkluzji. Lewica zaproponuje: zaostrzyć, aby uniemożliwić dostęp do broni. Nielogiczność tego argumentu przedstawiłem kilka zdań wcześniej. Ja mówię: zliberalizować, aby społeczeństwo mogło się bronić. Amerykanie mawiają: nic tak nie odstrasza złodzieja, jak dźwięk przeładowanej strzelby. Może by tak pójść ich śladem?

Thatcher

21.08.2014